Wywiad z Tomaszem Rudnickim, Łukaszem Babiczem i Tomaszem Klujem. KIEDY PASJA JEST SPOSOBEM NA ŻYCIE…

Red. e-Ropczyce.pl: Na początku sezonu rowerowego rozmawiamy z panami: Tomaszem Rudnickim, Łukaszem Babiczem i Tomaszem Klujem, szefami utytułowanych klubów rowerowych AlkoActive Team i RRS Składak. Jak i kiedy powstały te kluby? I skąd takie nazwy?

Tomasz Kluj: Ropczyckie Rowerowe Stowarzyszenie „SKŁADAK” powstało w marcu 2014 roku z inicjatywy grupy pasjonatów rowerów, którzy pragnęli stworzyć bezpieczne warunki do jazdy rowerem w Ropczycach i okolicy. Nasza działalność skupia się na propagowaniu aktywnego trybu życia oraz integrowaniu społeczności poprzez organizację wydarzeń sportowych i akcji edukacyjnych. Jesteśmy znani głównie z organizacji corocznych Maratonów MTB, które rozpoczęliśmy w 2014 roku. Maratony MTB w Ropczycach przyciągają pasjonatów kolarstwa górskiego z wszystkich sąsiednich województw. Nasze cele to nie tylko promowanie kolarstwa górskiego, ale także propagowanie zdrowego stylu życia, integracja społeczności lokalnej oraz rozwijanie pasji rowerowej wśród mieszkańców Ropczyc i okolic.

Łukasz Babicz: AlkoActive powstał spontanicznie. Podczas jednego z grupowych wyjazdów po lasach w Przymiarkach przyszedł nam do głowy pomysł o założeniu klubu. A że mieliśmy wtedy super humory i świetny nastrój, jaki większość ludzi przysłowiowo określa „świńskim południem”, postanowiliśmy założyć na Messengerze grupę wielbicieli rowerów. Miała służyć w zasadzie tylko do kontaktów, do zwoływania się na jazdę w teren.  Początkowo urządzaliśmy te rajdy w środy. Zaczynały się zbiórką i potem jechaliśmy najczęściej tam, gdzie jest najmniej ludzi, po prostu żeby odetchnąć od pracy, od codzienności. A skąd nazwa AlkoActive? Wszyscy braliśmy wtedy taki suplement diety, zwłaszcza przed zawodami, nazywał się AlfaActive. To był suplement witaminowy, składał się wyłącznie z samych owoców. Troszkę więc od witamin, a troszkę od hm… czegoś innego, powstała ta nazwa, może trochę kontrowersyjna, ale zwracająca uwagę. Podkreślę, że była to nazwa wewnętrzna. Nie sądziliśmy wtedy, że powstanie stowarzyszenie, że nazwa stanie się oficjalnym określeniem klubu.

Image Not Found

Rower dla panów to hobby, relaks, sposób na odreagowanie, spędzanie wolnego czasu?

T.R: Odpowiedź numer 5, wszystko powyższe (śmiech).

Czy członkowie rodzin podzielają panów pasję? Młode pokolenie?

Ł.B: Można by się o to zapytać dzieciaków, ale można też inaczej: które z naszych dzieci nie ma roweru?  Mało tego. Chyba już każde z nich startowało w jakichś zawodach. Nie nalegamy na nie, nie wymagamy, po prostu same chcą. Jadą z tatusiami, z rodzinami, całą ekipą pojawiamy się na zawodach, imprezach. Spędzamy więc dużo czasu wspólnie i na wesoło.

T.R: Dzieciaki jeżdżą też razem z nami na imprezy, w których „obstawiamy” biegi. Gdy wyjeżdżamy, pogoda nie ma dla nas żadnego znaczenia, oczywiście fajnie, jeśli jest słoneczko i ciepło. A dla dziecka przejechanie 25 lub nawet 50 km to spory wyczyn i nie lada atrakcja.

Jesteście organizatorami największych letnich imprez: Maratonu MTB i Szosowego Klasyka Ropczyckiego. Jakie wrażenia po ubiegłorocznych zawodach?

T.R: Maraton MTB  to pomysł RRS Składak. Na tą imprezę do Ropczyc ściągało czasem nawet po 300 zawodników. W ubiegłym roku zorganizowaliśmy te zawody razem. Mogliśmy więc dodatkowo zrobić wyścigi dla młodych i najmłodszych wielbicieli jazdy na rowerze. W tym momencie ekipą około 25 osób z obu klubów jesteśmy w stanie zorganizować zawody dla wszystkich grup wiekowych. Najmłodsi mogą skorzystać z dmuchańców i innych atrakcji, które dla nich przygotowaliśmy. Jesteśmy mega zadowoleni, przede wszystkim właśnie z dzieciaków. Chciałbym tu jeszcze dodać, że pomysł na zrobienie zawodów dziecięcych wyszedł od Łukasza.

Ł.B: Dzieci i młodzież to dla mnie priorytet. Jeśli mają zapał, niech wychodzą z domów, niech zostawią telefony, komputer, telewizor, niech się ruszają, „łapią powietrze”. Wiem od synów, że i oni, i wielu ich kolegów angażuje się w działalność AlkoActive. Chcą startować i startują w zawodach. Niedawno byliśmy z grupą młodziutkich rowerzystów na rajdzie w Dębicy i było świetnie!

Image Not Found

Co nas czeka w tym roku?

T.R: Mamy nadzieję, że utrzymamy tendencję wzrostową, jeśli chodzi o ilość dzieciaków na stadionie podczas maratonu, bo ta ciągle rośnie. 3 lata temu było 60 młodych zawodników, a w 2023 roku było ich już 120. Myślę, że w tym roku przebijemy tę liczbę. A jeśli chodzi o imprezy główne, to będą, oczywiście, Maraton MTB Ropczyce i II Szosowy Klasyk Ropczycki. Szosowy Klasyk to pomysł naszego kolegi, Marka Migały. W naszym mieście i regionie jest bardzo wielu kolarzy szosowych, chociażby burmistrz Bolesław Bujak i wiceburmistrz Marek Misiura, których czasem mijamy na trasie. Powoli zaczynamy realizować też nowy pomysł. Na razie wystartowaliśmy z przygotowaniami do budowy singli i traili od Ropczyc przez Czudec do Strzyżowa. Będziemy chcieli zaangażować w ten pomysł Starostwa Ropczycko-Sędziszowskie i Strzyżowskie oraz Nadleśnictwo Strzyżów. Są już wyznaczone punkty, które teraz trzeba tylko „połączyć linią”.

Jak wygląda organizacja tak dużych imprez?

T.R: MTB startuje końcem czerwca, przygotowania natomiast rozpoczęliśmy końcem poprzedniego roku.

T. K: Musieliśmy dać sobie czas na przygotowanie wszystkich papierów, które składamy do urzędów.

T.R: Wygląda to tak, że mamy pół ryzy papieru do zadrukowania i przesłania lub zaniesienia do urzędów i instytucji. Reszta to banał. Najgorsza część to biurokracja. Trzeba odwiedzić: Urząd Miejski, Starostwo Powiatowe, Straż Pożarną, Pogotowie lub prywatną firmę, która świadczy usługi pogotowia na NFZ, Komendę Policji, Centrum Sportu, Komendę Wojewódzką Policji, Podkarpacki Zarząd Dróg Wojewódzkich, Lasy Państwowe, GDDKiA, itd. To na początek.

Image Not Found

Startujecie w tych wyścigach, czy pozostawiacie sobie wyłącznie dbanie o ich przebieg?

Ł.B: Startować nie jesteśmy w stanie. Nie ma szans, żeby organizatorzy brali udział w zawodach.

T.K: W pierwszych dwóch wyścigach startowałem, ale sam widziałem, że nie da się tego wszystkiego pogodzić, więc teraz zajmujemy się wyłącznie organizacją.

Czy pamiętacie jakieś niezwykłe sytuacje z tych zawodów?

T.R: Dla mnie najbardziej niezwykła jest ilość dzieci, które zaczynają się ścigać. W czasie, kiedy zawodnicy znikają już w lasach, my zaczynamy zajmować się najmłodszymi. A jest wtedy młyn totalny.

W obu imprezach startują setki zawodników. Czy jest jakiś rowerzysta, który szczególnie utkwił wam w pamięci? Lub ktoś, bez kogo, przesądnie, impreza nie mogłaby się odbyć?

T.R: Zazwyczaj wypatrujemy takiej „śmietanki”, top-rowerzystów, zawodników, którzy jeżdżą na największe imprezy w Polsce. Ale nie chcielibyśmy tu wymieniać nazwisk.

Czas na przygotowanie się do startu w MTB i Klasyku ile powinien wynosić? I jak się robi formę?

Ł.B: Cały rok. Trzeba jeździć cały rok; latem, zimą, obojętne czy wiatr, czy śnieg, czy deszcz, czy słońce, co najmniej 3 razy w tygodniu. Oczywiście, jeśli chcemy osiągnąć jakieś sukcesy. Bo jeżeli chodzi tylko o jazdę rekreacyjną, to wystarczy zacząć od wiosny.

T.R: Jeśli ktoś jest w stanie przejechać ok. 25 km po górkach, nie spinając się, to da radę ukończyć MTB.

A prywatnie, co panowie wolicie: MTB, czy Klasyka?

WSZYSCY: MTB.

T.R: My naprawdę uwielbiamy, jak nam nagle w lesie, na drodze „wyrośnie” drzewo, to jest naprawdę coś pięknego. Wąskie ścieżki, skałki, błoto, dziury, kurz i … brak samochodów.

Image Not Found

W jakich zawodach, poza Ropczycami, brali panowie udział? Indywidualnie lub zespołowo – z kolegami?

T.K: Rajd Boguchwała, Tarnów, Łańcut, w ogóle całe Podkarpacie i Małopolska. Ale też Lublin i  Śląsk, gdzie był ultramaraton.

Najtrudniejszy rajd, na jakim byliście?

T.R: To chyba mój, ultramaraton na Śląsku. 110 km, 4 tys. przewyższeń i klamra czasowa 10 godzin.

Wasza działalność to też akcje charytatywne. Na facebookowych profilach Klubów pojawiła się propozycja licytacji numeru startowego na MTB Ropczyce 2024. Dochód z tej aukcji przeznaczony był na wsparcie leczenia chorego dziecka. Czy rodziny osób potrzebujących same się do was zgłaszają?

T.R: W tym konkretnym przypadku informacji o potrzebie wsparcia dziewczynki podał nam znajomy. Tomek Kluj wpadł na pomysł, żebyśmy zrobili „numer z numerem”. Chodziło o wylicytowanie numeru startowego, ale takiego, jaki zażyczyłby sobie zwycięzca licytacji. Oprócz konkretnej liczby mógł sobie wybrać jej kształt, kolor, tło, a od nas jeszcze pełny pakiet: opłacony start, pierwsza linia i piękne zdjęcia.

Braliście w marcu udział w Biegu Tropem Wilczym. Na czym polegała wasza rola w tej imprezie?

T.K: To była współpraca między stowarzyszeniami. Pomagamy innym stowarzyszeniom w ich działalności. Tu akurat asekurowaliśmy startujących. Równocześnie byliśmy prowadzącymi. W zbliżający się weekend będziemy też „obstawiali” kolejne zawody, tym razem nordic-walking. Bieg ten organizuje stowarzyszenie historyczne z Ocieki.

2023r. był dla obu Klubów bardzo owocny. Mnóstwo się pisało o kolejnych zawodach, a na Gali Sportu – też sukces. W tym roku będzie jeszcze lepiej?

Ł.B: Będziemy się starać, żeby było jeszcze lepiej. A wyróżnienia i informacje w mediach na nasz temat podbudowują nas i motywują do dalszego rozwoju. Mamy też pomysł na nowy projekt – tzw. „Rodzinny pakiet”. Zasugerowałem kiedyś na zebraniu, że na kolejne zawody musimy zrobić coś nowego. Monotonii nie może być. Chciałem, żeby to było coś dla rodzin. Mogłyby to być starty rodzinne. Trasa będzie oczywiście biegła w terenie. To będzie taka nowość, której nigdzie na żadnych zawodach nie spotkałem. Mam nadzieję, że się uda to zrobić, a efekty będą świetne.

T.K: Trasa w tej kategorii będzie trochę dłuższa niż ta, którą wyznaczamy dla młodzieży.

T.R: Chcemy też w najbliższym roku zrobić szkolenia dla dzieci. Na razie zbieramy na to fundusze.

Ł.B: Tomek już rozmawiał na ten temat z zawodowcem, wielokrotnym Mistrzem Polski. Chodzi o to, aby na jakichś większych zawodach zebrać najmłodszych zawodników i przeprowadzić dla nich szkolenie od podstaw – technika, bezpieczeństwo jazdy.

T.R: Dzieci podzielimy na grupy, pod kątem ich umiejętności i dotychczasowego wyszkolenia. A zajęcia z nimi poprowadzi wielokrotny Mistrz Polski w kolarstwie MTB, jednocześnie licencjonowany trener MTB, jeden z niewielu w Polsce, Stanisław Nowak.

Image Not Found

Kontuzje rowerzystów. Czego dotyczą?

Ł.B: Ja miałem dwie: złamanie 3 żeber i 4 kręgów. Po miesiącu wsiadłem na rower. Z usztywnieniem. Później złamałem jeszcze obojczyk.

T.K: Miałem złamanie, gdy byłem jeszcze w podstawówce. Teraz chroni mnie doświadczenie.

T.R: Ja nie miałem złamań. Są tylko przycierki, pęknięte żebra i przemieszczenia. Ale to się nie liczy.

T.K: Wszystko poza złamaniami to standard. Póki człowiek może się ruszać, to jest ok.

A dieta? Jest jakaś specjalna? Rafał Majka mówił kiedyś w wywiadzie, że przy uprawianiu kolarstwa trzeba jeść zdrowo i dużo.

Ł.B: Nie jesteśmy profesjonalistami. Dieta ma znaczenie, ale przy zawodowym poziomie jazdy.

T.R: W zawodowym kolarstwie trzeba poświęcić duży kawałek swojego życia na  mnóstwo treningów. Dodatkowo dieta, zrezygnowanie z dużej części swojego życia, obowiązków, przyjemności – na rzecz kolarstwa. My jesteśmy amatorami, a najważniejsze są dla nas nasze rodziny.

Bezpieczeństwo. Rower nie należy do najbezpieczniejszych pojazdów. O czym trzeba pamiętać, poruszając się na nim?

T.R: To nieprawda, że nie jest bezpieczny. Jeżeli mamy stary sprzęt, rozklekotany, niezadbany, nieserwisowany – to na pewno będzie to stanowić zagrożenie i dla tego, który na nim jedzie i dla współużytkowników drogi. Przede wszystkim trzeba pamiętać o serwisie. Jeśli chcemy jeździć bezpiecznie, a interesuje nas MTB, popatrzmy w kierunku rowerów, które mają pełne zawieszenie. Jak to kiedyś ktoś powiedział: „Ty możesz zrobić błąd, ale damper to za ciebie wyprostuje”.

Ł.B: Podstawą jest kask, odblaski, lampki. Młodzież dzisiaj zapomina o takich zabezpieczeniach, a przecież zdrowie jest jedno i życie jedno.

T.K: Kask chroni nas podczas upadku, a dodatkowo jeszcze przed słońcem, co w dzisiejszych  warunkach pogodowych jest bardzo ważne.

T.R: Współczesne kaski ważą niewiele, na głowie się ich praktycznie nie czuje, a stanowią naprawdę podstawowe zabezpieczenie.

Image Not Found

Jeśli ktoś chciałby rozpocząć przygodę z kolarstwem, w sensie wyścigów, to od czego powinien zacząć?

Ł.B: „Nie sprzęt a technika czyni z ciebie zawodnika”. Podstawą jest psychiczne nastawienie, no i oczywiście treningi. Po kilkumiesięcznej przerwie, mięśnie szybko odmawiają posłuszeństwa. Ja jeżdżę od wielu lat. Tę jedną zimę odpuściłem i po wznowieniu jazdy okazało się, że przejechanie kilku kilometrów może być problemem.

T.K: Tak jak w każdym sporcie, tak i tu konieczna jest konsekwencja. Warto też wziąć pod uwagę to, żeby zaczynać małymi krokami. Natomiast przy wyborze sprzętu nie trzeba się wzorować na rowerach topowych zawodników. Na początek wystarczy rower ze średniej półki. Jeśli spodoba nam się jazda, można go sprzedać i kupić lepszy. Wtedy już wiemy, czego chcemy.

A panowie w sezonie ile przejeżdżacie kilometrów w ciągu dnia?

T.R: Nie liczymy kilometrów.

T.K: Możemy podać, ile godzin spędzamy na rowerze. W tygodniu, po pracy jakieś 3-4 godziny, a w niedzielę od rana do 18.00.

Bardzo dużo znanych osób, także z naszego rejonu, twierdzi, że jazda na rowerze to ich ulubiony sport. Czy spotkaliście kiedyś na trasie lokalnych polityków, sportowców, ludzi kultury?

T.R: Często widujemy burmistrza Bujaka i wiceburmistrza Misiurę. Natomiast gdzie i ile trenują i jeżdżą  znani rowerzyści – sprawdzamy na specjalnej aplikacji.

Image Not Found

Czy interesuje was turystyka rowerowa? Przemierzaliście panowie jakieś obce kraje lub „półdzikie” tereny na rowerach?

Ł.B: Mnie najbardziej podobało się w Rumunii. Jest piękna i „dzika”. Byliśmy tam we wrześniu.

T.R: Przejazd zajął nam całą noc, nie chcieliśmy marnować dnia. Najpierw wjechaliśmy na górę Curcubăta Mare. Ma ona 1849m, a podjazd na rozgrzewkę to 990 m przewyższenia –  tyle było non stop pod górkę, po 24h bez snu. Potem dotarliśmy do miasta Sybin na nocleg. Drugi dzień to Trasa Transfogarska, jedna z najpiękniejszych i najbardziej znanych rumuńskich dróg. I tu ciekawostka: można tam spotkać rodziny niedźwiadków, „sępiące” u turystów kanapki.

T.K.: Byliśmy też na drodze Transalpina. Tam złapała nas burza, ale za to w lesie nazbieraliśmy grzybów. Tak, że łączyliśmy przyjemne z pożytecznym.

T.R.: Z Transalpiny odbiliśmy w drogę szutrową, biegnącą przez obozowisko Cyganów. Na całej długości nie spotkaliśmy ani jednej żywej duszy. Byliśmy tam tylko my.

Ł.B.: Rok temu byliśmy we Włoszech. Zjeździliśmy cały region Massa – Carrary. Wrażenia niesamowite: jaskinie ze spływającą wodą, zimne, ciemne tunele, wyjeżdżasz z nich w temperaturę +30 stopni. Z jednej strony góry, z drugiej morze. Coś niesamowitego!

T.R: Śmialiśmy się, że po wyjeździe z tych tuneli nasze rowery zyskały dużo na wartości, bo oblepił je pył najdroższych marmurów świata. Zwiedziliśmy też Florencję.

Ł.B: Polskie Bieszczady, Szczyrk – to już rowerowy standard.

T.K: Ja pozwiedzałem na rowerze Irlandię. Są tam przewyższenia od 700m do ponad 1700m.

T.R: W tym roku jedziemy z 15-osobową grupą do Grecji. Chcemy podbić cały Zakynthos.

Image Not Found

Jak się przygotować do sezonu rowerowego? Co trzeba sprawdzić w sprzęcie? I o co powinien zadbać rodzic młodego rowerzysty?

Ł.B.: Hamulce! Gdy dziecko jeździ rowerem, maszyna ma być bezpieczna i w stu procentach sprawna.

T.R.: Koła mają być proste, hamulce mają hamować. Jeśli hamulce nie hamują – trzeba przetrzeć klocki papierem ściernym, odtłuścić je. Trzeba też odtłuścić tarcze hamulcowe. Jeśli nie ma tarcz, trzeba przetrzeć klocki i obręcz. Bezwzględnie trzeba zacząć od hamulców. Potem należy sprawdzić przerzutkę i łańcuch: czy dobrze „chodzą”, czy nie ma luzów.

T.K.: Niezbędna jest kontrola, czy nie ma luzów na kołach, na piastach, pedałach i na suporcie.

T.R.: W Ropczycach mamy dwa serwisy rowerowe. Jeśli ktoś nie ma czasu lub umiejętności, to można tam rower zawieźć na przegląd.

Zgodziliby się panowie na nagranie krótkiego filmiku instruktażowego, pokazującego, jak rodzic ma przygotować rower dziecku?

T.R: Ok. Nagramy coś takiego.

Moda rowerowa i najdroższy rower – możecie panowie podać cenę?

Ł.B: Cena dobrego roweru MTB zaczyna się od pięciu cyfr, czyli od kilkunastu tysięcy w górę. Za ok. 25 tys. można już kupić całkiem fajny sprzęt.

T.R.: Tak w zasadzie to już za 5 tys. można mieć całkiem dobry rower, jeśli się go porządnie przygotuje. Przede wszystkim ma być dobrze przygotowana rama. Wyposażenie zależy od celu: czy będzie się jeździć w terenie, czy po szutrach. Nie musi to być rower z pełnym zawieszeniem.

T.K.: Trzeba tu wyraźnie powiedzieć, że jeśli wybieramy rower powyżej 5 tys., to musimy wiedzieć, do czego konkretnie będzie nam służył. Dobrze by było wcześniej wypróbować, gdzie się nam lepiej jeździ: czy po asfalcie, czy w terenie. Wtedy dopiero wybieramy sprzęt.

Kalendarz rowerzysty – jest coś takiego?

T.R.: Tak! Oczywiście, że jest! Zaczyna się 1 stycznia, a kończy 31 grudnia. Chociaż można by było to rozgraniczyć. Kalendarz szosowca zaczyna się 22 kwietnia, czyli z początkiem ciepłej wiosny, a kończy późną jesienią. Kalendarz rowerzysty MTB to cały rok –  od 1 stycznia do 31 grudnia. My każdy sezon kończymy ogniskiem, a nowy zaczynamy ogniskiem.

Życzymy więc Panom z całego serca samych sukcesów i realizacji wszystkich planów!

Zdj. z prywatnych zbiorów T. Rudnickiego

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *