Wywiad z Kazimierzem Moskalem: „Mamy ludziom służyć”

Red.: Naszym gościem jest dziś pan Kazimierz Moskal, nauczyciel, urzędnik, polityk, członek partii PiS, wieloletni poseł na sejm RP, obecnie kandydat na stanowisko Burmistrza Ropczyc. Panie Pośle, szczerze mówiąc wielu ludzi widziałoby pana na fotelu Starosty Powiatu. Przydałoby się tam trochę spokoju, a pana chyba nic nie wyprowadza z równowagi?

Image Not Found

Kazimierz Moskal: Staram się zachować zawsze dystans i spokój wobec różnych sytuacji, ale rzeczywiście, to, co ma miejsce w Powiecie, mnie niepokoi. Z grupą moich przyjaciół, gdy podjąłem decyzję o niestartowaniu do sejmu, zastanawialiśmy się, czy i do którego samorządu ewentualnie wystartuję. Były różne propozycje – np. start do sejmiku województwa podkarpackiego, gdyby posłem został Jacek Magdoń. Pomimo jego bardzo dobrego wyniku to się, niestety, nie udało. Oczywiście, rozważaliśmy też start do Rady Powiatu lub samorządu gminnego. Ostatecznie, po głębokim przeanalizowaniu całej sytuacji, moi przyjaciele doszli do przekonania, że będzie lepiej, jeśli wystartuję na stanowisko burmistrza Ropczyc. To była nasza wspólna decyzja.

Zacznijmy od początków. Co pana skłoniło do zajęcia się polityką?

To był przypadek. W polityce lokalnej znalazłem się pod koniec lat 90-tych  ubiegłego wieku. Moja sąsiadka, Ludwika Miąso, była aktywną działaczką środowisk prawicowych, startowała do Sejmiku Wojewódzkiego i to ona mnie wskazała, jako kandydata do samorządu gminnego. To za jej namową, jak również wielu innych osób, kandydowałem do Rady Miejskiej w Ropczycach i zostałem radnym. Pełniłem tę funkcję przez prawie dwie kadencje. Gdy w 2005 roku były wybory do Sejmu, zaproponowano moją kandydaturę. Nie do końca byłem wtedy przekonany, zwłaszcza do sukcesu, bo startowałem z bardzo odległej pozycji, z 15 miejsca. Braliśmy pod uwagę, że jeśli nie uda się zdobyć tego mandatu, to wezmę udział w wyborach na burmistrza Ropczyc. Tak, że już w 2005 roku była rozważana taka opcja.

Czy dziś, po tylu latach w strukturach władzy, myśli pan, że polityka uzależnia? Kim są ludzie, którzy decydują się na wejście w ten świat?

Czy uzależnia? Trudno powiedzieć tak jednoznacznie. Pełniąc przez 18 lat funkcję poselską „od podszewki” poznałem życie społeczne i polityczne w Warszawie. Wcześniej, będąc nauczycielem, uczyłem historii i wiedzy o społeczeństwie. Znałem wtedy, tak teoretycznie, problem funkcjonowania państwa. Później w praktyce doświadczyłem, jak wygląda władza ustawodawcza, wykonawcza, jak parlamentarzyści zachowują się będąc w opozycji, a jak w partii lub koalicji rządzącej. To na pewno ogromne doświadczenie i ogromna nauka. I faktycznie, ten wyidealizowany obraz kłócił się z rzeczywistością. Bo rzeczywistość czasem jest przykra. W pewnych sytuacjach człowiek nie zawsze kieruje się uznawanymi wartościami, bo cele polityczne biorą górę.  Będąc w Warszawie nie zawsze zgadzałem się z podziałem środków publicznych, z realizowaną przez rządzących polityką. Przypomnę, że dwie i pół kadencji byłem członkiem partii rządzącej, a dwie partii opozycyjnej. Tak czy inaczej nieraz zdarzało się, że z niepokojem przyjmowałem pewne rozwiązania budżetowe i ustawowe.

Jakie są mroczne strony polityki? Czy „bycie u władzy” nie powoduje zamknięcia się w bańce? Kwiaty, uroczystości, hołdy, łatwo uwierzyć, że się jest nadczłowiekiem.

Uczestnicząc w wielu uroczystościach, nie doświadczyłem czegoś takiego, to przecież kwestia ustalonego ceremoniału. Ale w mojej pracy nie chodzi o to, żeby pokazać, jaki jestem wielki, ile znaczę. Byłem i jestem dalej zwykłym mieszkańcem, który w danym momencie pełni funkcje publiczne. Nigdy nie zdarzyło mi się odtrącać kogokolwiek, kto szukał jakiegoś wsparcia lub pomocy. Dla mnie najważniejszy był kontakt z drugim człowiekiem. Do mojego biura poselskiego przychodziły różne osoby, nawet ze  środowisk patologicznych, rozmawiałem z każdym, również z tymi, których nałogi doświadczały bardzo boleśnie. Przez wiele lat udzielałem bezpłatnych porad prawnych, które były formą pomocy. Starałem się zawsze być człowiekiem i dostrzegać w innych człowieka. Ale widziałem takich polityków, o jakich pani mówi – „przemądrzałych”, którzy irytowali swoim zachowaniem, słowami i próbowali wywyższać się ponad innych. Chcę tutaj podkreślić: poseł, starosta, radny, burmistrz są wybrani przez ludzi. I oni mają ludziom służyć. To jest wielka odpowiedzialność, która często przeraża tego, kto rozsądnie myśli. Dlatego mój start w wyborach traktuję w ten sposób. Cokolwiek by się nie wydarzyło – przyjmę to z wielką pokorą.

Jeśli wygra pan wybory, będzie pan opozycyjnym wobec władzy zwierzchniej – włodarzem miasta. Da się z tego jakoś wybrnąć? Ma pan na to receptę? Pytam o to w kontekście narracji ostatnich wyborów, gdy PiS naciskało na elektorat, by wybierać ludzi powiązanych z partią rządzącą, bo łatwiej będzie wtedy o dotacje, finansowanie projektów, itd.

Nie widzę w tym żadnego problemu. Myślę, że zawsze obowiązują pewne zasady, reguły, które decydują o wsparciu finansowym jakichkolwiek projektów. Powiem, że mnie bardzo bolało, gdy ktoś mówił o jakichś politycznych rozdaniach środków publicznych, a robił wszystko, by te projekty nie przeszły. Bo jeżeli zaporowo składano wnioski na bardzo wysokie środki, które były niemożliwe do uzyskania, to  próbowano z prostej sprawy robić wielką politykę. To prowadziło do absurdu.  Wszystkie samorządy mogły otrzymać i otrzymywały środki, jeżeli wiedziały, jakie są możliwości, reguły i zasady ich podziału. Ogromna ilość środków będzie  kierowana z samorządu województwa podkarpackiego. Jaki będzie wynik wyborów? Trudno powiedzieć. Jeżeli dane mi będzie pełnić funkcję burmistrza, to w żaden sposób nie będę eksponował, że jestem z tej czy innej opcji politycznej. Będę burmistrzem wszystkich mieszkańców miasta i gminy Ropczyce. Będę reprezentował ich wszystkich, a nie tylko tych, którzy mają zbliżone do moich poglądy. Ja szanuję drugiego człowieka nie dlatego, że ma poglądy zbliżone do moich. Szacunek do drugiego człowieka to też szacunek do odmiennych poglądów. I ja bezwzględnie tak uważam. Ale niezależnie z jakiego środowiska będzie wywodził się np. burmistrz, najważniejszą rzeczą będzie to, żeby dobrze pracował, realizował oczekiwania społeczne, wywiązywał się z ustaw i zaspokajał ważne potrzeby mieszkańców.

Potrafi się Pan więc dogadać z każdym?

Bezwzględnie tak.

Image Not Found

Bierze pan pod uwagę, że w Radzie Miejskiej może być rozkład sił? Stawia pan na przekonywanie, czy bezpardonową walkę, jak np. teraz w Powiecie? Z jaką Radą lepiej się współpracuje?

Z ludźmi rozsądnymi. Ktoś, kto stawia ponad wszystko swoje ambicje, chęć rewanżu czy zemstę, nie powinien pełnić żadnej funkcji. Ja  mogę zapewnić, że będę w sposób rzetelny i sumienny wypełniał swoje obowiązki i zawsze będę mieć na uwadze dobro mieszkańców. Nawet gdybym był w radzie, w opozycyjnej jej części, to dobre rozwiązania zawsze będą mieć moje poparcie. Natomiast nie wiem,  jakbym się zachował w przypadku Powiatu, bo dla mnie, to, co się tam dzieje, jest co najmniej dziwne. Dostrzegam tam pazerność, agresję, nienawiść. Różnić się powinniśmy – ale bez hejtu. Krytyka jest zawsze potrzebna, ale nie dla zaspokajania swoich własnych ambicji. Konkludując, uważam, że powinienem się z radą dogadać.

Jako pretendent do stanowiska burmistrza ma pan na pewno tzw. „wizję” i „misję” swoich działań. O tym za chwilę. Ale co pan uznaje za dobre w dotychczasowych działaniach samorządu na rzecz miasta i mieszkańców? Czego na pewno nie będzie pan zmieniał?

Nie idę do wyborów z zamiarem totalnej krytyki. Każdy burmistrz, starosta czy wójt ma po pierwsze wykonywać ustawę o samorządzie gminnym. Ona określa, jakie zadania mają być realizowane. Zaspokajanie podstawowych potrzeb społeczeństwa jest rzeczą podstawową. Na pewno należy kontynuować to, co dobre. Trzonem mojego programu jest rodzina, bo ona jest najważniejsza. Chcę wspierać  najstarszych i najsłabszych, którzy tego potrzebują. W tym obszarze jest wiele do zrobienia. Polityka prorodzinna, oczywiście, była realizowana, ale ja ją widzę trochę inaczej.  Natomiast jeśli chodzi o rozwój, to się różnimy znacząco. Chcę tu zwrócić uwagę na jeden z ważnych elementów w rozwoju gospodarczym Ropczyc, który przez wiele lat był zaniedbywany. Chodzi mi o połączenie naszej sieci komunikacyjnej z autostradą. Chciałbym też w trochę inny sposób uprawiać lokalną politykę. Nie będę się gniewał, nie będę się srożył, nie będę mówił, że to mój, czy nie mój rząd, tylko wykorzystywał wszystkie mechanizmy do wsparcia zadań w celu zaspokojenia oczekiwań społecznych.

Był pan nauczycielem. Jaką ocenę w szkolnej skali wystawiłby pan dotychczasowej ekipie Urzędu Miejskiego?

Niech będzie 3+.

Czy będzie audyt po ewentualnej zmianie władzy? I czy zamierza pan dokonać zmian personalnych na stanowiskach kierowniczych w UM?

Docierają do  mnie takie informacje. Nie widzę w samorządzie jakichś przekrętów i nadużyć. Gdyby były, to obowiązkiem każdego urzędnika jest podjąć właściwe działania. Skoro nie dostrzegam działań  przestępczych, więc na pewno nie będę dokonywał audytów, szukał i tropił jakichś nadzwyczajnych  nadużyć. Jeżeli chodzi o kierowników i urzędników, to również nie widzę nadzwyczajnej potrzeby,  żeby mówić o zwolnieniach. Dla mnie liczy się praca człowieka na danym stanowisku. Nie będę obsadzał stanowisk według klucza politycznego. Ale jeśli zostanę burmistrzem, to zastępcą na pewno będzie człowiek, który utożsamia się z moim programem, z moją wizją funkcjonowania urzędu.

Kogo więc widziałby pan jako swojego zastępcę?

Będzie to ktoś, kto jest merytoryczny, kto jest fachowcem, ma kompetencje i kwalifikacje. Tylko tak,  ogólnie, w tej chwili, mogę to określić.

„Lewactwo” i „pisiory”. Co pan sądzi o takiej nowomowie? U pana nie słyszałam takiego nazewnictwa, ale ono jest. Nie wydaje się panu, że utrwalanie takich określeń w społeczeństwie to broń obosieczna? I wyraz pogardy wobec ludzi, którzy przecież mogą mieć inne przekonania?

Absolutnie się z panią redaktor zgadzam. Różnice poglądów to rzecz naturalna. Takie sformułowania są niedopuszczalnie i nie powinny być w przestrzeni publicznej.

Image Not Found

Czy doświadczenie, jakie pan zdobył będąc posłem i jednocześnie członkiem partii rządzącej będzie w pana ocenie przydatne do zarządzania miastem? Czy raczej konieczne będą inne umiejętności?

Każde doświadczenie jest przydatne. Mimo że 18 lat byłem posłem, nie mogę jednak powiedzieć, że wiem wszystko o ministerstwach, że znam większość urzędników i że jest to jakaś przepustka. Owszem, ci urzędnicy mogą pomóc, podpowiedzieć, ale staranie się o wsparcie nie wygląda w ten sposób, że kogoś znam i w teczce przywiozę pieniądze. Nasz rząd realizował wiele dużych projektów. Programy Polski Ład i Zrównoważony Rozwój dały wiele korzystnych rozwiązań, także na naszym terenie. Dowodem jest budowa szkoły w Witkowicach. Tu muszę powiedzieć, że mam  żal do samorządu Ropczyc, bo ta szkoła już powinna stać, gdyby nie zaporowe wnioski składane przez samorząd. Walczyli o  nią  pan radny Przystaś i pan radny Drozd i pan przewodniczący Rojek i ksiądz Proboszcz, a politycznie pani Golenia. Ja mówiłem: „Złóżcie projekt, ale nie na 30 milionów, bo to nie przejdzie”. Mimo to składano takie  wnioski, a potem słyszałem polityczne komentarze: „Ten paskudny rząd PiS-u tego nie zrobił” . Z chwilą, kiedy wniosek był etapowany, złożony na mniejszą kwotę, samorząd otrzymał środki. Nie chciałbym uprawiać takiej polityki. Chcę realizować program Zrównoważonego Rozwoju, tak, żeby mieszkańcy każdej miejscowości wiedzieli, że są ważni.

Jak pan ocenia aktualne kroki nowego rządu w sprawie szkół, nauczycieli, uczniów?

Nikt by nie chciał, żeby młodzież była zbytnio obciążona, ale też nie chciałbym, aby kończący szkołę uczeń nie posiadał wiedzy, umiejętności i kompetencji.  Szkoła daje zasób wiedzy, która przyda się w życiu. Wydaje mi się też, że kierunek ministerstwa, zmierzający do ograniczenia zadań domowych –  nie jest właściwy. Trochę się dziwię tym krokom, choć tak naprawdę  nie wiadomo, jak się to wszystko zakończy. Nie chciałbym krytykować za bardzo, ale część tych propozycji – np., dotycząca  zadań domowych – jest za daleko idąca i niewłaściwa.

Czy jest pan zwolennikiem obecności Polski w Unii Europejskiej? Na jakich zasadach? To temat interesujący wielu młodych ludzi.

W momencie przystępowania Polski do Unii Europejskiej, była ona zupełnie inna niż dziś. Nie chciałbym, żeby Unia była superpaństwem. Kraje wchodzące w jej skład powinny być suwerenne.  Nie może być tak, że nawet najprostsze decyzje podejmowane będą w Brukseli. Z tym się nie zgadzam.

Jeśli przejmie pan władzę w Ropczycach – podatki, opłaty obywatelskie, obciążenia finansowe firm – zwiększą się, zmniejszą, czy pozostaną bez zmian?

Populistycznie wypadałoby powiedzieć, że się zmniejszą. Ale trzeba być realistą. Podatki lokalne ustala rada miejska. Powinna ona  sprawdzić i porównać do sąsiednich gmin, na ile można zmniejszyć te wszystkie obciążenia. Trzeba jednak pamiętać, że to właśnie te podatki decydują o realizowaniu inwestycji i projektów lokalnych. Ustawodawca zresztą określa stawki, które mieszczą się w widełkach i rada ma możliwość manewrowania. Nie chciałbym, żeby to były „wyśrubowane” kwoty. Myślę, że zmniejszenie podatków i opłat wchodzi w rachubę, zwłaszcza  dotyczące odpadów.

Poprawa bezpieczeństwa to jeden z filarów pana programu. Bezpieczeństwo to bardzo szeroki temat. Ale najbardziej kojarzy się klasyczną wypowiedzią: „dajcie ludziom dostęp do lekarzy, to z całą resztą sami sobie poradzą”. Dziś musimy tak „kombinować” z umówieniem wizyty, jak w latach słusznie minionych biegać za cementem. Czy jest coś, co może zrobić Burmistrz lub osoba tak ustosunkowana jak pan, żeby tę sprawę w Ropczycach poprawić?

Opieka zdrowotna jest w kompetencji powiatu, ale zdrowie jest też w gestii zainteresowania Gminy. Samorząd miejski może udzielać wsparcia dla ZOZ. Konieczna jest po prostu współpraca między samorządem gminnym a powiatowym. Moja odpowiedź na pewno nie będzie satysfakcjonująca – ale będę się starał, aby ta dostępność była na lepszym poziomie. Na świadczenia zdrowotne nie powinno się czekać tak długo.

Nasz ZOZ jest w gestii Powiatu (tu szczere gratulacje dla Starosty i Radnych za działania na rzecz utworzenia w Sędziszowie  w budynku dawnej szkoły dużego oddziału szpitalno – opiekuńczego). Ale zapytam: dlaczego nie mamy wystarczającej ilości lekarzy, rehabilitantów? Kolejki wybiegają na lata naprzód. Można odnieść wrażenie, że włodarze tego nie rozumieją, bo, nie owijając w bawełnę, dla nich natychmiastowy dostęp do lekarza zawsze się znajdzie. Ma pan jakiś pomysł, żeby to się zmieniło?

Brak lekarzy jest dużym problemem. Jest to sprawa nie tylko finansów, ale też kontraktów zawieranych z NFZ. Z personelem niższym nie ma problemów. Jeśli chodzi o lokale, to burmistrz może tu wiele zdziałać, ale jeśli chodzi o samych lekarzy, to potrzeby mieszkańców zaspokaja ZOZ. Wiem,  że dyrektor ZOZ stara się, jak może, ale  zapotrzebowanie na lekarzy jest  duże, i ciągle ich brakuje, podbijane są stawki za ich pracę. Jeśli będę burmistrzem, będę starał się wspólnie ze starostą, aby zapewnić jak najlepszą jakość świadczonych usług medycznych i jak najwięcej świadczeń dla mieszkańców.

A sprawa pielęgniarek z naszego ZOZ? Co by im pan zaproponował? Jak rozwikłać tę sytuację?

Praca pielęgniarek jest trudna i odpowiedzialna i zasługuje na właściwe wynagrodzenie. Ale drugą sprawą są środki, które są ograniczone. Nie jest łatwo zaspokoić oczekiwań wszystkich.  W tej sprawie interweniowałem też jako poseł u dyrektora ZOZ i  NFZ w Rzeszowie. Potem nastąpiła próba politycznego rozgrywania tej sprawy. A tu konieczne wydaje się doprecyzowanie przepisów i zwiększenie nakładów finansowych.

Image Not Found

Bezpieczeństwo to także praca, która pozwoli utrzymać rodzinę, dom. Inwestycje poczynione dotychczas w tym kierunku uważa pan za wystarczające? Chodzi mi o sprowadzanie do Ropczyc inwestorów i budowanie warunków pod inwestowanie.

Samorząd nie może tworzyć miejsc pracy poprzez zwiększanie zatrudnienia w administracji. Powinien stwarzać warunki do rozwoju gospodarczego. Stwarzanie warunków dla przedsiębiorców to u nas przede wszystkim skomunikowanie sieci dróg z autostradą. Nie jest łatwo sprowadzić inwestora, bo każdy z nich patrzy na właściwie skomunikowany obszar. Dostęp do autostrady, do lotniska, przyciąga inwestorów. Można to zobaczyć na przykładzie Zawady k. Dębicy. Po zbudowaniu zjazdu autostradowego powstało tam wiele firm, potężnych zakładów. Węzeł, który powstanie w Ostrowie, na pewno będzie elementem przyciągającym inwestorów. Słyszałem od wielu osób, że ten węzeł będzie zagrożeniem bezpieczeństwa dla mieszkańców Ropczyc. To nieprawda. Zakłady przemysłowe ulokowane są w północnej części Ropczyc. Żeby tam dojechać, samochody ciężarowe muszą przemieszczać się  drogą krajową, a potem ulicami miejskimi do strefy przemysłowej. Gdy będzie zjazd w Ostrowie, ten ciężki ruch samochodowy pójdzie w kierunku autostrady. Trzeba ludziom uzmysłowić, gdzie są te zakłady, autostrada i proponowany węzeł. Każdy logicznie myślący człowiek widziałby wówczas, że jest to wręcz odciążenie ruchu ciężkiego na naszych drogach  lokalnych. Miejsca pracy to  duże zakłady i przedsiębiorcy. Węzeł w Ostrowie będzie znaczącym impulsem rozwojowym. Musimy użyć wszystkich sił, by tę inwestycję jak najszybciej wspólnie zakończyć. O tę decyzję lokalizacyjną zabiegałem lokalnymi samorządowcami, z radnym wojewódzkim Jackiem Magdoniem i marszałkiem województwa, Władysławem Ortylem.

Proszę jeszcze o wyjaśnienie sprawy łącznika autostradowego. Ludzie się już w tym gubią. Dlaczego zrezygnowano z budowy w Borku? Z wypowiedzi na Radzie Powiatu wynika, że przepadło w związku z tym 18 milionów dotacji.

Inwestycja łącznika autostradowego w Borku jest bardzo kosztowna. Jest rzeczka, więc musi być wybudowany most, jest też kolej, musi powstać wiadukt. Koszt takiego łącznika wahałby się między 100 a 200 milionów zł. Nikt takimi pieniędzmi nie zadysponuje. Wiem o tym, że są tacy, którzy zarzucają, że ten projekt nie został zrealizowany. Powiatu nie było stać, żeby takie pieniądze wyłożyć. Te 18 mln dotacji to kropla w morzu potrzeb. Inwestycja kosztowałaby ponad 10 razy więcej. A poza tym, dla Ropczyc, gminy Wielopole i gminy Ostrów, rozwiązanie obecne, czyli budowa łącznika w Ostrowie, jest idealne i dużo bardziej korzystne.

Czy jako poseł lobbował pan, rozmawiał z jakimś większym inwestorem o ulokowaniu w Ropczycach jego firmy? Mogłaby dać ludziom pracę.

Były osoby i firmy zainteresowane. Ale każdy inwestor pytał o połączenie z autostradą. Podkreślam: firmy muszą mieć dobry dostęp do autostrady. Chcę też stworzyć w Urzędzie komórkę – Centrum Rozwoju i Promocji w której znajdą się osoby, potrafiące wskazać możliwe lokalizacje firm, zakładów, wyszukać inwestorów. Służyliby nie tylko przedsiębiorcom, ale i społeczności. Myślę, że będzie to korzystnie wpływać na sprowadzenie firm i poszerzenie rynku pracy.

Moje pytanie zmierzało do ropczyckiego PUP. Oglądałam briefing, na którym padły liczby wykazujące spadek bezrobocia w powiecie. Ale ten spadek wynika w dużej części z tego, że ludzie nie czekają na pomoc ze strony władz, tylko zakładają mikroprzedsiębiorstwa, jednoosobowe działalności, malutkie firmy – i to głównie kobiety. A mężczyźni i duża część młodzieży wyjeżdżają. Jak pan to ocenia?

Spadek bezrobocia jest faktem.  Chociaż i tak jest ono w naszym powiecie bardzo duże – 10 lub 11%. Wcześniej było ok. 20%, więc spadek jest widoczny. Władza, jakakolwiek, ma tworzyć pewne warunki, możliwości, natomiast reszta zależy od ludzi i ich przedsiębiorczości. 

Drugi punkt, a więc bardzo wysoko w pana programie, to pomoc najsłabszym – starszym i niepełnosprawnym. Czy rzeczywiście będą mogli liczyć na wsparcie? Bo niepełnosprawni i ich rodziny lekko tutaj nie mają. W instytucjach upoważnionych do działania na ich rzecz – jedna, dwie osoby potrafią wskazać ustawę, formę pomocy. Reszta załogi jawnie okazuje niechęć, zniecierpliwienie, w skrajnych przypadkach – pogardę. Czy wie pan, co usłyszałam latem na pikniku integracyjnym od osoby na eksponowanym stanowisku? Że nie będzie się wypowiadać na temat niepełnosprawnych, bo u niej w rodzinie „takich” nie ma. Jak pan ocenia taką wypowiedź? I czy będzie wreszcie jakiś rzecznik osób niepełnosprawnych, który pokieruje, pomoże i wystąpi w ich imieniu?

To, co pani powiedziała jest bardzo przykre. Miarą człowieczeństwa jest pomoc drugiemu człowiekowi. A temu, który najbardziej tego wymaga – pomóc musimy. Starosta, wójt, burmistrz, radny, muszą dołożyć wszelkich starań, żeby tak tutaj było. Jeśli wysoki urzędnik tak powiedział, to go dyskwalifikuje nie tylko jako urzędnika, ale i jako człowieka. Pomoc niepełnosprawnym to nie tylko likwidowanie barier architektonicznych – np. windy w urzędach. Myślę, że nie dorośliśmy do pewnych standardów. Problem ten trzeba widzieć i zacząć coś z nim robić. Moja drużyna ma na przykład pomysł, aby utworzyć taxi – senior, czyli możliwość korzystania przez starszych i niepełnosprawnych z wygodnego, bezpłatnego dojazdu do lekarza, urzędu. Drobna rzecz, a mogłaby pomóc tym osobom. Bo trzeba widzieć potrzeby drugiego człowieka. Zwłaszcza bezbronnego, najbardziej potrzebującego. Przecież każdy z nas może się znaleźć w takiej sytuacji. Mój brat, który był samorządowcem w gminie Żyraków, zrobił bardzo wiele na tym polu. Uważał, że drogi i chodniki są bardziej widoczne, ale jeżeli się stworzy miejsce pracy dla niepełnosprawnego, to jest to bardziej wartościowe niż kilometry chodnika. Chcę, aby urząd był przyjazny także dla niepełnosprawnych.

Mam przed sobą skrót, zarys pana programu wyborczego. Są w nim i ogólne kwestie, i konkrety. Czy można liczyć na to, że będą spełnione? Pytam o to, bo społeczeństwo zaczyna rozumieć, że może domagać się realizacji programów wyborczych. Czy jeśli wygra pan wybory, zgodzi się na takie rozliczenie na przykład za rok?

Nie wiem, jak społeczeństwo zadecyduje. Ale jeśli obdarzy mnie zaufaniem, to na pewno tak. Chcę, żeby moja drużyna była otwarta na ludzi i wręcz oczekujemy, żeby burmistrz i rada byli rozliczani. Ale też chcemy, żeby program był ciągle programem otwartym. Chcemy przy tym uspołecznić decyzje, upowszechnić idee samorządności. W procesie decyzyjnym trzeba sięgać po opinie różnych środowisk. Chcemy powołać Młodzieżową Radę Gminy i Gminną Radę Seniorów. Myślimy też o uruchomieniu Rady Sportu i Gminnej Rady Oświatowej. Ta ostatnia obejmowałaby środowiska szkół, nauczycieli i przedstawicieli związków zawodowych. Byłby to organ konsultacyjny, opiniodawczo – doradczy, wystawiający opinie w sprawie budżetu, sieci istniejących szkół, przedstawiający pomysły dotyczące funkcjonowania oświaty. Radni i burmistrz decydują, ale przedstawiciele różnych środowisk powinni powołać instytucje o charakterze konsultacyjnym, doradczym i inicjatywnym. Chcemy naprawdę „wciągnąć” społeczeństwo w proces decyzyjny, pobudzić aktywność obywatelską. Ważne jest też wprowadzenie przejrzystych zasad dzielenia środków, co można osiągnąć stosując odpowiednie algorytmy. Kluby sportowe, strażacy, koła gospodyń wiejskich, stowarzyszenia, muszą wiedzieć, co tak naprawdę decyduje o  dofinansowaniu. Nie może to zależeć od widzimisię burmistrza. Gdy byłem radnym, domagałem się stworzenia uczciwych zasad podziału środków publicznych. Stworzyłem do tego odpowiedni algorytm, który pozwalał na wprowadzenie czystych reguł. ale wtedy nie było to możliwe. Chcemy też stworzyć Fundusz Obywatelski. Jest to instytucja obowiązkowa w miastach na prawach powiatu. Chodzi o to, że 0,5% wydatków musi być przeznaczone na cel zaproponowany przez obywateli. Chcę podkreślić, że ważne dla nas jest uspołecznienie procesu decyzyjności, przejrzystość i czystość działań samorządu.

Jeszcze kilka konkretów z pana programu. Wspieranie działań ekologicznych. Temat tu niepopularny. Powiedziałabym nawet, że to przysłowiowa „mina”. Jakie zadania chce pan realizować i czy liczy się pan z oporem?

Chcemy korzystać z programów Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska.  Należy zachęcać ludzi do tego, aby wytwarzana energia była jak najbardziej czysta i przyjazna dla mieszkańców. Niestety, dostrzegam też, że często z ekologii robi się politykę. Mieszkańcy powinni przestawić się na odnawialne, przyjazne dla środowiska źródła energii. Są programy, wsparcia rządowe, europejskie i samorządowe. Trzeba do nich zachęcać, bo zmiany są możliwe bez nadmiernego obciążania finansowego obywateli. Będzie to korzystne dla nas wszystkich. Ekologia to też ścieki. Trzeba dokończyć inwestycje w ramach gospodarki wodno – ściekowej. Wiem, że robi się dużo w tym kierunku, ale są już gminy, które  dawno rozwiązały ten problem.  

Świetnie brzmią punkty o wykorzystywaniu walorów turystycznych i wdrożeniu projektów angażujących mieszkańców: „wioski owocowe”, „produkcja strojów ludowych”, „chłopskie jadło”, „zagrody agroturystyczne”. Da się to przeprowadzić?

Myślę, że przy zaangażowaniu kół gospodyń wiejskich, jak najbardziej. Jest wiele programów, które by wspierały, zwłaszcza na początku, taką działalność. Mogłyby przy okazji powstać miejsca pracy. Jeśli miejscowości w gminie mają produkty warte promocji, to projekty te mogłyby się wspaniale rozwijać. Zastanawiamy się też nad zielonym rynkiem, który jest, ale nie do końca pełni funkcję, którą miał pełnić – wymiana produktów, towarów lokalnych. Chcemy w ten projekt „tchnąć nowego ducha”, aby ten bazarek po prostu ożył. Podoba mi się rozwiązanie z Sędziszowa – duży plac, zadaszony, odbywają się tam nawet potańcówki. I chciałbym, żeby w Ropczycach nie było gorzej. Tylko pytanie – na ile to miejsce spełnia oczekiwania.

Rozwój infrastruktury drogowej. Tu zapytam o miejscowy problem. Będzie rozbudowywana droga Okonin – Przymiarki – Lubzina. Ale bez chodnika, łączącego Przymiarki z Lubziną. Co by pan radził mieszkańcom Przymiarek, którzy zostaną z niemalże ekspresówką za oknami, ale bez chodnika dla dzieci. Ta droga nie będzie bezpieczna.

Znam tę drogę; jej ukształtowanie jest fatalne. Rozbudowa jest inwestycją powiatową. W tej sprawie byli u mnie rodzice, jeszcze jak byłem posłem. Interweniowałem u Starosty. Wniosek został złożony na remont całej drogi i w pierwotnej wersji chodnik był częściowo uwzględniony. Wydaje mi się, że Starosta podjął  działania, aby ten chodnik był na całej długości, a na pewno od Przymiarek do Lubziny. Jeżeli będę burmistrzem, to zawsze  bezpieczeństwo mieszkańców będzie moim priorytetem i wspólnie ze starostą doprowadzę do bezpiecznego rozwiązania problemu.

Kiedy Konwencja Wyborcza?

W Niedzielę Palmową 24 marca. Będzie ona podsumowaniem naszych spotkań z wyborcami. 7 kwietnia Wyborcy zadecydują. Z pokorą każdy wynik przyjmę. Liczę się z tym, że będzie to ciężki bój, ale mam nadzieję, że kampania będzie czysta.

W lokalnej społeczności kojarzony jest pan właściwie wyłącznie jako polityk. A jaki jest Kazimierz Moskal prywatnie?

Gdy byłem posłem, to bardzo odczuwałem brak codziennego kontaktu z rodziną. Mam cudowne córki, wspaniałą, kochającą i kochaną żonę. Wnuki uwielbiam, to wielka radość, gdy z nimi przebywam. Nie chciałbym, żeby zabrzmiało to sztucznie i górnolotnie, ale ogromnie kocham moją rodzinę. 

Image Not Found

A zainteresowania, pasje do których pan ucieka, żeby się zresetować?

Pasji mam wiele. Na przykład siatkówka. Właśnie po tej rozmowie jadę rozegrać mecz. Ale lepszy jestem w badmintonie. Jedna z moich córek odnosiła w tej grze spore sukcesy. Lubię też chodzić po górach. Ale mój konik, który czeka na czas emerytalny, to dzieje powiatów ropczycko – sędziszowskiego i dębickiego. Mam sporo materiałów, które posłużą mi do pogłębienia wiedzy o  historii naszej ziemi,  w tym setki tysięcy zdjęć dokumentów archiwalnych. Jeśli dożyję do emerytury, to mam co robić (śmiech).

Domowe awarie – sam im pan stawia czoła, czy woli zdać się na fachowców?

Jeżeli są poważniejsze, to jednak wołam fachowców. Mniejsze – to jak pewno w każdej rodzinie –  żona zamawia, a ja realizuję. Ja jestem wychowany na wsi, więc praca nie jest mi obca. Mogę nawet stanąć do zawodów w koszeniu kosą. Ani wyzwań, ani pracy się nie boję. 

Ostatnie pytanie. Czy ma pan jakiś wzór, ideał polityka, autorytet do którego pan dąży?

Na pewno dla mnie takim prawdziwym mężem stanu był prezydent Lech Kaczyński. W życiu nie miał łatwo, ale wyróżniał go dystans i strategiczne spojrzenie na wiele spraw. A jeśli chodzi o inne wzory, dotyczące etyki i życia jako wartości, to takim wzorem jest kardynał Wyszyński.

Dziękujemy za wywiad i życzymy dużo zdrowia, sukcesów w życiu osobistym i zawodowym!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *