Piekło zawiści, czyli o sukcesie Strażaczek

Piekło. Nad kotłami z płonącą smołą, w której gotują się potępieńcy z poszczególnych narodów, stoją diabły – strażnicy. Polskiego kotła nikt nie pilnuje, bo ktokolwiek się wychyli, zaraz go pobratymcy z powrotem wciągną.

Ten znany chyba wszystkim „dowcip” idealnie obrazuje nasz narodowy grzech główny. Bo nie jest nim, jak sądzą niektórzy, pijaństwo, ale zawiść. Zawiść lubi cieszyć się ze sprawiania drugiemu przykrości, nieszczęścia. Nawet nie chce, żeby „mi” było lepiej, woli – żeby drugiemu było gorzej. I tu czas na drugi stary dowcip.  

Ukazuje się Pan Bóg chłopu Maćkowi i powiada, że spełni jego najbardziej wyszukane życzenie. Pod jednym warunkiem: sąsiad Maćka dostanie za każdym razem dwa razy więcej. Myśli Maciek długo, aż powiada: zgoda, Panie Boże, wydłub mi jedno oko. Śmiejecie się? To posłuchajcie.

Kilka tygodni temu odbyły się w Rzeszowie zawody o tytuł „Najtwardszego Strażaka”. Brało w nich udział około 200 strażaków i strażaczek. Ekstremalne konkurencje, które wykonać musiał każdy bez względu na wagę i płeć, rozgrywane w przerażającym upale, przyniosły chwałę każdemu uczestnikowi. Prócz czterech druhów z naszego powiatu startowały w turnieju dwie dziewczyny. Skontaktowaliśmy się z nimi. Naszym zdaniem wykonały kawał dobrej roboty, takiej, która warta jest aplauzu. Dziewczyny wprost zaznaczyły, w której kategorii osiągnęły sukces, a czego zbrakło. Pisaliśmy o tym. Nazwiska zdobywców tytułu też podaliśmy. I tu wchodzimy w nasze polskie (?) ropczyckie (?) piekiełko. Jak tylko Burmistrz Ropczyc zdecydował się złożyć gratulacje jednej z uczestniczek (z terenu naszej gminy) i na stronie UM ukazało się zdjęcie z tego wydarzenia, do naszej redakcji przyszły dwa donosy. W jednym oburzony „życzliwy” kierował nas do strony z wynikami turnieju (widzieliśmy je w tym samym dniu, w którym zostały opublikowane i nie stoją w sprzeczności z żadnym zdaniem) i radził naniesienie tego do artykułu, w drugim, ktoś wyrażał swoją opinię  na temat tradycyjnej roli kobiet i ich miejsca w społeczeństwie. Intencje „życzliwych” były tak przejrzyste, że powiało grozą. Zdołować, umniejszyć, ośmieszyć, ”upupić” (to, jak ktoś zna Gombrowicza), wydać wyrok, czytając tylko tytuł i oglądając zdjęcie. Ale to już cecha pokolenia, że tekst na pół strony to za dużo.

Brak reakcji, chyba oczywisty, z naszej strony, sprawił, że „życzliwi” zaalarmowali powiatową prasę. No bo jak to? Portale piszą o wspaniałych dziewczynach, robią z nimi wywiady, a za co? Jakim prawem? Z babami? Przecież nie wygrały!!! To nic, że jasno o tym mówiły. To nic, że walczyły – przecież NIE WYGRAŁY!!!

Zawiść, a z nią próba zdewaluowania jakichkolwiek osiągnięć, zrównanie z ziemią, podeptanie – to schemat, który dotknął prawie każdego z nas. Trzeba mieć skórę nosorożca i serce z kamienia, żeby u nas przeżyć swój własny sukces. Może dlatego podczas spotkań tradycyjnie narzekamy. To bezpieczniejsze, niż ucieszyć się, nawet małym, zwycięstwem. Jak mówiła Solejukowa z kultowego „Rancza”, gdy wygrała w totolotka: „Takiego szczęścia ludzie nie wybaczą”.

Na naszym portalu bardzo często piszemy o zwykłych ludziach z naszego rejonu, którzy mają pasję. To pasje społecznikowskie, artystyczne, zawodowe, naukowe, nawet para-naukowe. I takich ludzi będziemy promować. Bo warci są tego. Nie będziemy pisać pod czyjkolwiek dyktat. Nie wyznajemy też zasady, którą uszczypliwie w „Weselu” Wyspiańskiego do Dziennikarza wyrzekł Stańczyk: „Mąć tę narodową kadź! Serce truj, głowę trać!”. Wyniki oglądalności nie są tego warte.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *