Kronika podróży Mariusz Babicza. 1000km przejechane!

Dziś oddamy głos naszemu bohaterowi: „Jeszcze parę słów o zamku Czocha. Jechałem tam ścieżką rowerową przez góry. Widoki przepiękne! Po drodze wynająłem pokój w hotelu. Właściciel zaproponował podwózkę pod zamek, żeby zdążyć na ostatnią w dniu możliwość wejścia. Po powrocie – niespodzianka: pokój z kuchnią i łazienką, suty poczęstunek. Czułem się jak w domu! Rano wyruszyłem w dalszą podróż, droga biegła koło zamku. Postanowiłem jeszcze raz tam wstąpić. I druga niespodzianka: pan Marek, właściciel hotelu, okazał się być pracownikiem zamku – muzeum. Pokierował mnie na drogę do Lubania, która biegła przez tamę. Była to już trzecia tama w tym rejonie.

Image Not Found

Lubań.

To typowe dla tego rejonu miasto. Ale z przyjemnością przejechałem przez rynek.

Droga do Żagania.

Ruch na szosie był duży, więc szukałem ścieżek rowerowych. Po kilku kilometrach ścieżka przekształciła się w kamienistą drogę, którą wjechałem do lasu. I tak się złożyło, że była to chyba największa tam puszcza! Przejazd zajął trzy godziny. W środku tego lasu nawigacja nagle zgasła. Nie panikowałem, tylko przełączyłem na satelitę. Wskazała położenie najbliższej drogi. Jechałem, a właściwie szedłem w jej kierunku po mchu, wodzie, bagnie, iglastej ściółce. Wreszcie droga – kamienista, szeroka. Po 8 kilometrach doprowadziła mnie do asfaltu. A jak asfalt – to cywilizacja! W godzinę zrobiłem na nim 30km!

Image Not Found

Żagań.

W Żaganiu znajduje się muzeum-obóz jeniecki z czasów II wojny światowej. Wydarzyła się tam wówczas niesamowita historia. Więźniowie podjęli próbę ucieczki 111-metrowym podkopem. Z tunelu wydostało się 76, prawie wszyscy zostali przez Niemców złapani, 50 na rozkaz Hitlera rozstrzelano, a ciała spalono. Ucieczka udała się tylko trzem. Urny z prochami zabitych spoczywają na cmentarzu w Poznaniu. Co roku do Żagania przyjeżdżali trzej ocaleli na uroczystości upamiętniające.

Image Not Found

I jeszcze jedno. Na placu Słowiańskim stoi pomnik niedźwiedzia Wojtka, kaprala 22 kompanii zaopatrywania artylerii w 2 Korpusie Polskim, dowodzonym przez gen. Władysława Andersa. Zrobiłem sobie z nim zdjęcie, bo ja też byłem „w czołgach”.

Image Not Found

Zielona Góra.

Rodzinka już na mnie czekała. Wujek i ciocia przywitali mnie bardzo serdecznie, oczywiście nakarmili, ugościli. Żal było odjeżdżać!

Droga do Babimostu.

Przejeżdżając niedaleko Sulechowa, natknąłem się na niezwykłą restaurację – hinduską! Przepyszne jedzenie, niezwykle smaczne desery, lody, koktajle. Wszystko przyrządzają kucharze z Indii, stamtąd też sprowadzają produkty. Porcje są ogromne i naprawdę można się najeść!

Image Not Found

Na trasie przy Odrze spotkałem rowerzystę, który „złapał kapcia”. Pożyczyłem mu pompkę, chwilę rozmawialiśmy. Okazało się, że to Daniel Grupa, pianista, kompozytor i himalaista. Mówił, że ćwiczy formę przed wyprawą w Karakorum. W planie – zdobycie siedmiotysięcznika.

Image Not Found

Babimost, Stare Kramsko, Podmokle.

Tu spotkałem się z kuzynami, kuzynkami i ich rodzinami. Gdy wszedłem na obejście, jako pierwszy powitał mnie pies, Karmel. Podał mi łapę – większą od mojej ręki. Bo choć Karmel ma dopiero 9 miesięcy, waży 50kg! Odpoczynek, połączony ze wspaniałą atmosferą wizyt dodał mi sił na te ostatnie 250 kilometrów! Dzięki, rodzinko!”.

Image Not Found
Image Not Found
Image Not Found
Image Not Found
Image Not Found
Image Not Found
Image Not Found
Image Not Found
Image Not Found
Image Not Found

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *